W Polsce pączki początkowo nazywano pampuchami lub kreplami (ta nazwa zachowała się do dziś na Górnym Śląsku) i często jadano je ze skwarkami. W czasach średniowiecza mnisi z okazji ostatków przygotowywali craphun, czyli smażone ciastka drożdżowe. Pierwszym, który wspomniał o pączkach w dziele literackim był Mikołaj Rej. W „Żywocie człowieka poczciwego” pisał: „Mnieysi stanowie pieką kreple, więtsi torty”.
Słodkie pączki zawitały na nasze stoły w II poł. XVI w. Jednak również i wtedy nie przypominały one dzisiejszych. Były przede wszystkim twarde. Dopiero w XVIII w. wraz z wykorzystaniem do przyrządzania ciasta drożdży pączki zbliżyły się do znanej nam wersji. Jak pisał Jędrzej Kitowicz w swoim „Opisie Obyczajów”:
Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko mógłby go podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku znowu się rozciąga i pęcznieje do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska.
Czasami przypisuje się autorstwo współczesnej odmiany pączka Cecylii Krapf, która pod koniec XVII w. w swojej wiedeńskiej cukierni serwowała nadziewane owocami ciasto drożdżowe w kształcie kuli. Inna teoria wskazuje na pewnego berlińczyka, marzącego o karierze w pruskiej armii. Nie miał on jednak dobrego zdrowia i w rezultacie musiał zadowolić się służbą w kuchni polowej. Tam, chcąc dać upust swoim militarystycznym zapędom wymyślił drożdżowe ciastka ze słodkim nadzieniem w kształcie… armatnich kul
Polska wersja pączków szerzej jest znana w Izraelu (dzięki polskim Żydom), Rosji oraz USA (zasługa Polonii), choć tu niekwestionowane pierwsze miejsce należy do doughnuts, przypominających nasze oponki.
Do staropolskich zwyczajów związanych z pączkami należało umieszczanie w niektórych z nich orzecha bądź migdała. Ten, który trafił na taką „niespodziankę” miał mieć zapewnione szczęście i dobrobyt przez cały rok. Ta tradycja była znana jednakże jedynie w szlacheckich dworach. Wśród ludu pączki zaczęto jeść dopiero na przełomie XIX i XX w.